oczami: Amelii
Szykowałam się chyba z dwie godziny. Chciałam ładnie wyglądać, sama nie wiem czemu. Miałam ochotę spodobać się Nathanowi. Efekt końcowy nawet mi się podobał. Spryskałam się perfumami i wszyłam z pokoju.
- Wow.- zawołała cała piątka na mój widok.
- Może być?- zwróciłam się do Nathana, który wyglądał cudownie. Ubrał się tak, jak w teledysku do "I found you".
- Jest idealnie.- podszedł do mnie i wyciągnął dłoń w moją stronę. Podałam mu rękę, a Sykes lekko ucałował ją.- Możemy iść?
- Jasne.- coś czuję, że te wieczór będzie niesamowity.
Nathan to prawdziwy dżentelmen. Otwierał mi drzwi. Nie spotkałam jeszcze chłopaka, który tak traktuje dziewczynę. David'a nigdy nie obchodziło moje zdanie, Sykes jest inny niż wszyscy chłopacy.
- Ślicznie wyglądasz.- uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki, ty też niczego sobie. Każdy się na nas gapi. To dziwne uczucie.- powiedziałam do niego po cichu.
- Wiem, ale to przez to, że jesteś taka ładna.- każde słowo wypowiadał patrząc mi w oczy z tym swoim uwodzicielskim uśmiechem. Zarumieniłam się i założyłam włosy za ucho.
- Albo przez to, że jestem z najprzystojniejszym z The Wanted na kolacji.- odpowiedziałam i dopiero po chwili dotarło do mnie to co powiedziałam.
- Uważasz, że jestem najprzystojniejszy z zespołu?
- Tak.- mruknęłam bo nie wiedziałam jak skłamać.
- Dzięki.
Jedliśmy i co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Muszę przyznać, że w świetle tych świecy wygląda idealnie.. Wróć. Muszę przestać o nim tak myśleć. Tylko, że to jest trudne.
- Nie przeszkadza ci, że mamy udawać pare?- zapytał po chwili.
- Szczerze mówiąc to nie.- uśmiechnęłam się szeroko.- A tobie?
- Nie mogę narzekać. Jesteś śliczna, masz fajny charakter. Czego chcieć więcej?- zarumieniłam się kolejny raz. Szybko napiłam się wina.
- Mógłbyś przestać tak mówić?- poprosiłam.
- Czemu? Tak słodko się rumienisz.- droczył się ze mną jeszcze przez chwilę.
Kiedy wracaliśmy do domu postanowiliśmy się przejść po parku za nim pojedziemy. Przez jakiś czas miedzy nami panowała cisza.
- Czemu chciałaś nam pomóc?- spojrzał na mnie.
- Kocham Jay'a i wasz zespół. Rodzinie się pomaga, a wy też jesteście nią. Po za tym fani będą zadowoleni, że wracacie. Napisaliście im?
- Tak.- uśmiechnął się.- Z chłopakami napisaliśmy ci podziękowania.
- Niepotrzebnie, ale dzięki.- rozmawialiśmy na wszelkie tematy. Chłopak jest mega wyluzowany. Ja byłam przez cały wieczór spięta, ale starałam odgonić od siebie myśli, że podoba mi się jakkolwiek.
- Dzięki za wieczór. Było naprawdę miło.- powiedziałam pod moim pokojem.
- To ja dziękuję. Zejdziesz do nas?- zapytał.
- Jestem zmęczona. Dobranoc.- dałam mu buziaka i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i oparłam się na nich przygryzając wargę. Ten dzień zapamiętam na długo. Zadowolona poszłam się przebrać.
oczami: Nathana
Posiedziałem z chłopakami z pół godziny i poszedłem do siebie. Chyba będzie łatwo ją zdobyć. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się na łóżku. Przeglądałam twittera kiedy do pokoju wpadł Max.
- I jak było?- usiadł na łóżku czekając na relacje.
- Spoko, chyba zaczynam się jej podobać.- uśmiechnąłem się.
- To dobrze. A właśnie pojutrze mamy wywiad na piątą, a potem jedziemy do klubu.
- Okey, a Amy już wie?
- Tak.- Łysy zaśmiał się i wyszedł. Odłożyłem telefon i doszedłem do wniosku, że muszę się bardziej postarać. Muszę ją jutro gdzieś wyciągnąć. Myśląc o niej szybko zasnąłem.
od autorki: podoba się?
komentujcie i klikajcie przeczytane
czwartek, 27 lutego 2014
niedziela, 23 lutego 2014
Rozdział 4
- Mówiłem, że jesteście teraz gorącą plotką.- dosiadł się do mnie Louis.
- Nadal tu jesteś?- spytałam zdenerwowana lekko.
- Nie denerwuj się.- zaśmiał się.- Życzę wam szczęścia.
- Dziękujemy.- fuknęłam sarkastycznie i wyszłam.
- Jak ja nienawidzę ludzi!- warknęłam trzaskając drzwiami. Rzuciłam butami i przeszłam przez salon do kuchni. Wkurzona podeszłam do lodówki napić się coli. Zamknęłam drzwiczki, a tam..
- Siorka nie spinaj się.- myślałam, że dostanę zawału.
- Nie strasz mnie debilu.- przytuliłam go mocno.
- A my?- za sobą usłyszałam pomruk całego TW. Przytuliłam każdego.- I jak wam poszło?
- Dobrze. Scooter podpisuje kontrakt i jesteśmy zespołem.- uśmiechnął się Tom.
- Jesteś wielka.- Max podszedł i zaczął kręcić mną po kuchni.
- Nie przesadzajcie.- zaśmiałam się.
- Od dziś...- zaczął Siva.
- Robimy to co księżniczka sobie zażyczy.- ukłonił się Nathan. Miałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi ich menadżer...
- Wesley, Sykes do biura. Natychmiast.- spojrzeliśmy na siebie z chłopakiem i poszliśmy za nim. Rodzice pożegnali się ze mną w przelocie bo musieli lecieć do Francji. Znowu..
- Po co nas pa..
- Mów mi po imieniu, Amy.- uśmiechnął się.
- To po co nas wezwałeś?
- Widzieliście ten artykuł?- pokazał nam gazetę.
- Tak.- mruknęliśmy.
- Musicie udawać parę.
- Co? Jak? Gdzie? Kiedy?- byłam w lekkim szoku.
- Będziecie wychodzić razem i w ogóle, ale będziecie mówić, że jesteście przyjaciółmi. Później pochodzisz trochę w koszulce, czapce czy w zegarku Natha, a na koniec powiecie, że jesteście razem.- wytłumaczył mi.
- Ale po co?- brnęłam dalej.
- Pomoże to rozkręcić chłopakom karierę, a ty nie będziesz miałam problemów. W sumie z tego co słyszałem tobie też może rozkręcić przyszłą pracę z jakimś menadżerem?
- Słucham?- zdziwiłam się.
- Jesteś teraz obserwowana. Duże wytwórnie wiedzą, że śpiewasz i chciałby nawiązać z tobą współpracę. A teraz wybaczcie, ale praca wzywa.- odprowadziłam go do drzwi i poszłam do chłopaków.
- Co chciał?- zapytał Łysy. Sykes spojrzał na mnie, a ja mruknęłam..
- Jesteśmy parą.- Tom coś pił i plunął tym na Jay'a. Poszłam do siebie do pokoju i usiadłam na łóżku. Musiałam trochę ochłonąć. Położyłam głowę na poduszce. Mam nadzieje, że nie zmieni to zbyt dużo między mną, a Nathanem. Podoba mi się, ale nie chcę zepsuć z nim relacji.
oczami: Nathana
Nie narzekam na ten fakt. Pozwoli mi to jedynie szybciej rozkochać ją w sobie. Podoba mi się ten fakt. Zacząłem przeglądać twittera i natknąłem się na twitta chłopaków z 1D "naszym zakochanym życzymy dużo szczęścia i miłości :)". Odpowiedziałem krótkim "dziękuję".
- Idź zaproś ją gdzieś.- dosiadł się do mnie Jay.
- Pójdzie?
- Chyba tak.- poklepał mnie po ramieniu i poszedł się położyć. Ja poszedłem za to do dziewczyny. Zapukałem delikatnie i wszedłem do środka.
- Coś się stało?- zapytałem siadając obok niej.
- Nie.- uśmiechnęła się.- Co cię sprowadza do mnie?
- Może poszłabyś ze mną do restauracji skoro mamy udawać tą pare?
- Spoko, a o której?
- Po szóstej?
- Okey. To idź chcę wyglądać ładnie.- wypędziła mnie z pokoju.
- No wiesz.. dla mnie możesz iść tak. Też będzie ładnie.- puściłem jej oczko.
- Idź..
- Mam pokój obok ciebie.- zawołałam za drzwi.
- Wiem!- usłyszałem i poszedłem do siebie. To będzie udany wieczór.
Nie wiedziałem za bardzo co robić więc poszedłem wziąć szybki prysznic. Muszę postarać się zbliżyć się do Amy. Mam nadzieję, że uda mi się bo dwa tysiaki piechotą nie chodzą. W sumie to jestem bogaty, ale jakoś nie mam ochoty dawać ich Maxowi.
od autorki: mam nadzieję, że się podoba
wiem, że krótki
komentujcie i klikajcie przeczytane
- Nadal tu jesteś?- spytałam zdenerwowana lekko.
- Nie denerwuj się.- zaśmiał się.- Życzę wam szczęścia.
- Dziękujemy.- fuknęłam sarkastycznie i wyszłam.
- Jak ja nienawidzę ludzi!- warknęłam trzaskając drzwiami. Rzuciłam butami i przeszłam przez salon do kuchni. Wkurzona podeszłam do lodówki napić się coli. Zamknęłam drzwiczki, a tam..
- Siorka nie spinaj się.- myślałam, że dostanę zawału.
- Nie strasz mnie debilu.- przytuliłam go mocno.
- A my?- za sobą usłyszałam pomruk całego TW. Przytuliłam każdego.- I jak wam poszło?
- Dobrze. Scooter podpisuje kontrakt i jesteśmy zespołem.- uśmiechnął się Tom.
- Jesteś wielka.- Max podszedł i zaczął kręcić mną po kuchni.
- Nie przesadzajcie.- zaśmiałam się.
- Od dziś...- zaczął Siva.
- Robimy to co księżniczka sobie zażyczy.- ukłonił się Nathan. Miałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi ich menadżer...
- Wesley, Sykes do biura. Natychmiast.- spojrzeliśmy na siebie z chłopakiem i poszliśmy za nim. Rodzice pożegnali się ze mną w przelocie bo musieli lecieć do Francji. Znowu..
- Po co nas pa..
- Mów mi po imieniu, Amy.- uśmiechnął się.
- To po co nas wezwałeś?
- Widzieliście ten artykuł?- pokazał nam gazetę.
- Tak.- mruknęliśmy.
- Musicie udawać parę.
- Co? Jak? Gdzie? Kiedy?- byłam w lekkim szoku.
- Będziecie wychodzić razem i w ogóle, ale będziecie mówić, że jesteście przyjaciółmi. Później pochodzisz trochę w koszulce, czapce czy w zegarku Natha, a na koniec powiecie, że jesteście razem.- wytłumaczył mi.
- Ale po co?- brnęłam dalej.
- Pomoże to rozkręcić chłopakom karierę, a ty nie będziesz miałam problemów. W sumie z tego co słyszałem tobie też może rozkręcić przyszłą pracę z jakimś menadżerem?
- Słucham?- zdziwiłam się.
- Jesteś teraz obserwowana. Duże wytwórnie wiedzą, że śpiewasz i chciałby nawiązać z tobą współpracę. A teraz wybaczcie, ale praca wzywa.- odprowadziłam go do drzwi i poszłam do chłopaków.
- Co chciał?- zapytał Łysy. Sykes spojrzał na mnie, a ja mruknęłam..
- Jesteśmy parą.- Tom coś pił i plunął tym na Jay'a. Poszłam do siebie do pokoju i usiadłam na łóżku. Musiałam trochę ochłonąć. Położyłam głowę na poduszce. Mam nadzieje, że nie zmieni to zbyt dużo między mną, a Nathanem. Podoba mi się, ale nie chcę zepsuć z nim relacji.
oczami: Nathana
Nie narzekam na ten fakt. Pozwoli mi to jedynie szybciej rozkochać ją w sobie. Podoba mi się ten fakt. Zacząłem przeglądać twittera i natknąłem się na twitta chłopaków z 1D "naszym zakochanym życzymy dużo szczęścia i miłości :)". Odpowiedziałem krótkim "dziękuję".
- Idź zaproś ją gdzieś.- dosiadł się do mnie Jay.
- Pójdzie?
- Chyba tak.- poklepał mnie po ramieniu i poszedł się położyć. Ja poszedłem za to do dziewczyny. Zapukałem delikatnie i wszedłem do środka.
- Coś się stało?- zapytałem siadając obok niej.
- Nie.- uśmiechnęła się.- Co cię sprowadza do mnie?
- Może poszłabyś ze mną do restauracji skoro mamy udawać tą pare?
- Spoko, a o której?
- Po szóstej?
- Okey. To idź chcę wyglądać ładnie.- wypędziła mnie z pokoju.
- No wiesz.. dla mnie możesz iść tak. Też będzie ładnie.- puściłem jej oczko.
- Idź..
- Mam pokój obok ciebie.- zawołałam za drzwi.
- Wiem!- usłyszałem i poszedłem do siebie. To będzie udany wieczór.
Nie wiedziałem za bardzo co robić więc poszedłem wziąć szybki prysznic. Muszę postarać się zbliżyć się do Amy. Mam nadzieję, że uda mi się bo dwa tysiaki piechotą nie chodzą. W sumie to jestem bogaty, ale jakoś nie mam ochoty dawać ich Maxowi.
od autorki: mam nadzieję, że się podoba
wiem, że krótki
komentujcie i klikajcie przeczytane
sobota, 22 lutego 2014
Rozdział 3
oczami: Nathana
Pożegnałem się z rodziną i ruszyłem do Londynu. No oczywiście musiałem wpaść po Max'a bo jakby inaczej.
- No nie powiem.. Amy wyrobiła się i to porządnie.- powiedział Łysy.
- Bardzo się zmieniła.- uśmiechnąłem się.
- Ej, mam pomysł.- zaczął.
- Hmm?
- Co byś powiedział na mały zakład?
- W sensie?- dopytywałem się.
- Rozkochasz ją w sobie, przelecisz i po problemie. Wątpię żeby ci się udało, ale zawsze warto spróbować.
- O ile?- zapytałem.
- Dwa tysiące?- spojrzał na mnie cwaniacko.
- Stoi.- przybiłem z nim żółwika.
oczami: Amelii
Wstałam o 10 bo musiałam spotkać się z Davidem czyli moim byłym. Nie wiem co on od mnie chce, ale niech mu będzie. Zjadłam śniadanie, przebrałam się i mogłam iść do parku. Założyłam słuchawki i słuchałam Show me love. Nathan tak ślicznie to śpiewał. Nie mogę się doczekać jak chłopacy przyjadą. Nie chciałam żeby się rozpadali. Nawet fanom napisali, że są na dobrej drodze by wrócić do śpiewania..
Nawet nie zauważyłam, że jestem już w parku.
- To czego chciałeś?- zapytałam na dzień dobry.
- Siadaj.- zrobiłam to co kazał i spojrzałam na niego pytającym wzorkiem.- Czemu zostawiłaś mnie w klubie?
- Mówiłam ci. Jechałam do Jay'a bo miał wypadek.- wytłumaczyłam spokojnie.
- Tak?
- No raczej?- zakpiłam, a on rzucił we mnie gazetą. Było tam zdjęcie Nathana i mnie jak szliśmy objęci. Jej słodko wyglądaliśmy, nie ma co.
- Ale ładne zdjęcie. Mogę je zatrzymać?- zapytałam całkiem poważnie.
- Ja jebie. Pojechałaś tam żeby się z nim spotkać!
- Jasne. On mieszka jakieś dwie godziny drogi od Newark. Nie uważasz, że było by to głupie miejsce do spotkania i to w środku nocy?- założyłam ręce na piersi.
- To wytłumacz mi to zdjęcie.- warknął.
- Przyjechał po mnie na stacje, dał mi swoją bluzę bo było mi zimno, a musieliśmy dojść kawałek do szpitala. Koniec historii.
- Kłamiesz.
- O Boże. Idę do domu. Na razie.- wstałam z ławki, ale ten debil złapał mnie za nadgarstek.- Au. To boli.
- Zachowujesz się jak dziwka. Puściłaś się z nim, prawda?!- warknął, a ja uderzyłam go w twarz za co mi oddał. Spojrzałam na niego z łzami w oczach.
- Odpieprz się od mnie i od niego.- David był chyba zdziwiony tym co zrobił. Stał w miejscu, a ja poszłam do kawiarni. Nie chciałam wracać jeszcze do domu. Musiałam ochłonąć.
Starbucks jak zawsze pełne. Pewnie była tu jakaś gwiazda. Nie wiem skąd fani dostają cynk, że ktoś sławny jest w środku.
- Przepraszam.- usłyszałam cichy dziecięcy głosik.
- Tak?- spojrzałam na małą jedenastolatkę.
- Ty jesteś Amy? Kuzynka Jay'a i dziewczyna Nathana?
- Tak, ale tylko kuzynka Loczka.
- Mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?- zapytała zarumieniona.
- Jasne.- zrobiłam sobie z nią fotkę i podpisałam jej się na tym zdjęciu z Nathem. Jestem zdziwiona jej zachowaniem, ale poprawiła mi humor.
Podeszłam do kasy, a obok mnie stał chłopak podobny do Louisa z 1D. Nie ważne..
- Poproszę kawę waniliową.- uśmiechnęłam się i zapłaciłam.
- Widzę, że nowa zdobycz Sykesa. Louis jestem.- podał mi rękę.
- Amy.- uścisnęłam z grzeczności.
- Powinnaś przeczytać artykuł o tobie i Nathanie. Nie wiedziałem, że ma taki dobry gust.- obleciał mnie wzorkiem od góry do dołu.
- Nie zapędzaj się tak. Twoja dziewczyna będzie zazdrosna.- zaśmiałam się i odebrałam swoją kawę. Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam czytać artykuł.
"Nathan Sykes ma dziewczynę? Widziano go z piękną kuzynką kolegi z zespołu Jay'a. Czyżby bożyszcze nastolatek się zakochał? Widać, że jest bardzo zachowany w Amy. Z niecierpliwością czekamy na rozwój wydarzeń, ale zakochanym życzymy szczęścia."
od autorki: wiem, że mnie zabijecie za członka 1D, ale musiał być xd
komentujcie i klikajcie przeczytane
Pożegnałem się z rodziną i ruszyłem do Londynu. No oczywiście musiałem wpaść po Max'a bo jakby inaczej.
- No nie powiem.. Amy wyrobiła się i to porządnie.- powiedział Łysy.
- Bardzo się zmieniła.- uśmiechnąłem się.
- Ej, mam pomysł.- zaczął.
- Hmm?
- Co byś powiedział na mały zakład?
- W sensie?- dopytywałem się.
- Rozkochasz ją w sobie, przelecisz i po problemie. Wątpię żeby ci się udało, ale zawsze warto spróbować.
- O ile?- zapytałem.
- Dwa tysiące?- spojrzał na mnie cwaniacko.
- Stoi.- przybiłem z nim żółwika.
oczami: Amelii
Wstałam o 10 bo musiałam spotkać się z Davidem czyli moim byłym. Nie wiem co on od mnie chce, ale niech mu będzie. Zjadłam śniadanie, przebrałam się i mogłam iść do parku. Założyłam słuchawki i słuchałam Show me love. Nathan tak ślicznie to śpiewał. Nie mogę się doczekać jak chłopacy przyjadą. Nie chciałam żeby się rozpadali. Nawet fanom napisali, że są na dobrej drodze by wrócić do śpiewania..
Nawet nie zauważyłam, że jestem już w parku.
- To czego chciałeś?- zapytałam na dzień dobry.
- Siadaj.- zrobiłam to co kazał i spojrzałam na niego pytającym wzorkiem.- Czemu zostawiłaś mnie w klubie?
- Mówiłam ci. Jechałam do Jay'a bo miał wypadek.- wytłumaczyłam spokojnie.
- Tak?
- No raczej?- zakpiłam, a on rzucił we mnie gazetą. Było tam zdjęcie Nathana i mnie jak szliśmy objęci. Jej słodko wyglądaliśmy, nie ma co.
- Ale ładne zdjęcie. Mogę je zatrzymać?- zapytałam całkiem poważnie.
- Ja jebie. Pojechałaś tam żeby się z nim spotkać!
- Jasne. On mieszka jakieś dwie godziny drogi od Newark. Nie uważasz, że było by to głupie miejsce do spotkania i to w środku nocy?- założyłam ręce na piersi.
- To wytłumacz mi to zdjęcie.- warknął.
- Przyjechał po mnie na stacje, dał mi swoją bluzę bo było mi zimno, a musieliśmy dojść kawałek do szpitala. Koniec historii.
- Kłamiesz.
- O Boże. Idę do domu. Na razie.- wstałam z ławki, ale ten debil złapał mnie za nadgarstek.- Au. To boli.
- Zachowujesz się jak dziwka. Puściłaś się z nim, prawda?!- warknął, a ja uderzyłam go w twarz za co mi oddał. Spojrzałam na niego z łzami w oczach.
- Odpieprz się od mnie i od niego.- David był chyba zdziwiony tym co zrobił. Stał w miejscu, a ja poszłam do kawiarni. Nie chciałam wracać jeszcze do domu. Musiałam ochłonąć.
Starbucks jak zawsze pełne. Pewnie była tu jakaś gwiazda. Nie wiem skąd fani dostają cynk, że ktoś sławny jest w środku.
- Przepraszam.- usłyszałam cichy dziecięcy głosik.
- Tak?- spojrzałam na małą jedenastolatkę.
- Ty jesteś Amy? Kuzynka Jay'a i dziewczyna Nathana?
- Tak, ale tylko kuzynka Loczka.
- Mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?- zapytała zarumieniona.
- Jasne.- zrobiłam sobie z nią fotkę i podpisałam jej się na tym zdjęciu z Nathem. Jestem zdziwiona jej zachowaniem, ale poprawiła mi humor.
Podeszłam do kasy, a obok mnie stał chłopak podobny do Louisa z 1D. Nie ważne..
- Poproszę kawę waniliową.- uśmiechnęłam się i zapłaciłam.
- Widzę, że nowa zdobycz Sykesa. Louis jestem.- podał mi rękę.
- Amy.- uścisnęłam z grzeczności.
- Powinnaś przeczytać artykuł o tobie i Nathanie. Nie wiedziałem, że ma taki dobry gust.- obleciał mnie wzorkiem od góry do dołu.
- Nie zapędzaj się tak. Twoja dziewczyna będzie zazdrosna.- zaśmiałam się i odebrałam swoją kawę. Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam czytać artykuł.
"Nathan Sykes ma dziewczynę? Widziano go z piękną kuzynką kolegi z zespołu Jay'a. Czyżby bożyszcze nastolatek się zakochał? Widać, że jest bardzo zachowany w Amy. Z niecierpliwością czekamy na rozwój wydarzeń, ale zakochanym życzymy szczęścia."
od autorki: wiem, że mnie zabijecie za członka 1D, ale musiał być xd
komentujcie i klikajcie przeczytane
piątek, 21 lutego 2014
Rozdział 2
- I moja kochana kuzynka jechała dla mnie tyle aż z Londynu?- Jay spróbował się uśmiechnąć, ale wyszedł mu grymas.
- Tak. Ale zauważyłam, że kontrol lituje się nad dziewczynami w sukienkach, które jadą nocą.- każdy się zaśmiał.
- Muszę to wypróbować.- zaśmiał się Tom.
- Sorka, ale Siva ma bardziej dziewczęce nogi od ciebie.- powiedziałam tak poważnie, że chłopcy tarzali się po podłodze. No i tak mimo siedzenia w szpitalu każde z nas się śmiało.
Musieliśmy po godzinie wyjść. Chłopacy pojechali do hotelu, a ja jechałam akurat z Nathanem.
- To chodź przenocujesz u nas.
- Ale nie chcę robić kłopotu.- mruknął Nath.
- Nie zachowuj się jak baba. Dawaj no.- spojrzałam na niego błagalnie.
- No okey, ale nie patrz się tak na mnie.
- A może lubię?- zaśmiałam się.
- To masz dziwne upodobania.
- No bywa w życiu i tak.- włączyłam radio i leciała akurat piosenka chłopaków. Zaczęłam śpiewać z Sykesem.
- Masz śliczny głos.- pochwalił mnie.
- Dzięki.
- Powinnaś się rozwijać w tym kierunku.
- Czy ja wiem.. Na razie śpiewam w klubie. To mi starcza.
Dojechaliśmy do mojego byłego domu i weszliśmy do środka.
- Widzę, że klucze macie w świetnym miejscu.- zaśmiał się chłopaka.
- No trochę. I tak tylko ja tu przyjeżdżam bo rodzice nie mają czasu.
- A co robią?- Nathan usiadł przy stole w kuchni, a ja wzięłam się za robienie herbaty.
- Mają wytwórnie muzyczną... ej właśnie.
- Co?
- Podpiszcie z nimi kontrakt.- odwróciłam się do niego z uśmiechem.
- Nie mamy domu żeby się przeprowadzić do Londynu.
- To zamieszkacie u nas. Mamy duży dom, a ja mieszkam w nim prawie, że sama bo rodzice gdzieś jeżdżą.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Zadzwonię do nich jutro i umówię was na spotkanie.- wzruszyłam ramionami.
- Jesteś wielka.- puścił mi oczko.
- Wiadomo.
oczami: Nathana
- Za moment będziesz spał na podłodze.- spojrzała na mnie wkurzona.
- No okey. Idę spać.- położyłem się obok niej.
- Dobranoc.- obróciła się plecami do mnie i poszła spać.
- Słodkich snów.- uśmiechnąłem się mimo że tego nie widziała. Spojrzałem na telefon, a tam wiadomość od Max'a "czemu nie wracasz do nas? :c już nas nie kochasz?!". Zaśmiałem się i odpisałem mu "nie, ale nocuję u Amy". Odłożyłem telefon i poszedłem spać. Ten dzień był pełen wrażeń.
oczami: Amelii
Jak ja cieszę się, że mam trochę ubrań tutaj. Poszłam się przebrać i zeszłam do kuchni. A tam pan Sykes robiący naleśniki.
- Hej.- dałam mu buziaka w policzek.
- Witam, głodna?
- Bardzo.- z uśmiechem usiadłam przy stole.
- To smacznego.
- Dzięki.- zaczęliśmy jeść.- Rozmawiałam z rodzicami.
- I jak?- spytał.
- Dowiesz się za godzinę.- puściłam mu oczko. Po śniadaniu pojechaliśmy do szpitala, a tam była reszta zespołu.
- Za trzy dni macie spotkanie w Londynie.- powiedziałam.
- Z kim?- zdziwił się Tom.
- Moi rodzice mają wytwórnie. Chcą z wami podpisać kontrakt.
- Znów będziemy The Wanted!- ucieszył się Jay.
- Tak.
- Jesteś boska.- przytulił mnie Siva, a po nim reszta.
Wieczorem Nathan odwiózł mnie na stacje.
- Dzięki, że nam tak pomogłaś.
- Nie ma problemu.- odpowiedziałam mu.- To do zobaczenia w środę.- przytuliłam go mocno i tak staliśmy przez chwilę.
- Pa.- dał mi buziaka w policzek bardzo blisko ust. Zarumieniłam się. Wsiadałam do pociągu i pomachałam mu ostatni raz.
od autorki: podoba się?
komentujcie i klikajcie przeczytane
- Tak. Ale zauważyłam, że kontrol lituje się nad dziewczynami w sukienkach, które jadą nocą.- każdy się zaśmiał.
- Muszę to wypróbować.- zaśmiał się Tom.
- Sorka, ale Siva ma bardziej dziewczęce nogi od ciebie.- powiedziałam tak poważnie, że chłopcy tarzali się po podłodze. No i tak mimo siedzenia w szpitalu każde z nas się śmiało.
Musieliśmy po godzinie wyjść. Chłopacy pojechali do hotelu, a ja jechałam akurat z Nathanem.
- To chodź przenocujesz u nas.
- Ale nie chcę robić kłopotu.- mruknął Nath.
- Nie zachowuj się jak baba. Dawaj no.- spojrzałam na niego błagalnie.
- No okey, ale nie patrz się tak na mnie.
- A może lubię?- zaśmiałam się.
- To masz dziwne upodobania.
- No bywa w życiu i tak.- włączyłam radio i leciała akurat piosenka chłopaków. Zaczęłam śpiewać z Sykesem.
- Masz śliczny głos.- pochwalił mnie.
- Dzięki.
- Powinnaś się rozwijać w tym kierunku.
- Czy ja wiem.. Na razie śpiewam w klubie. To mi starcza.
Dojechaliśmy do mojego byłego domu i weszliśmy do środka.
- Widzę, że klucze macie w świetnym miejscu.- zaśmiał się chłopaka.
- No trochę. I tak tylko ja tu przyjeżdżam bo rodzice nie mają czasu.
- A co robią?- Nathan usiadł przy stole w kuchni, a ja wzięłam się za robienie herbaty.
- Mają wytwórnie muzyczną... ej właśnie.
- Co?
- Podpiszcie z nimi kontrakt.- odwróciłam się do niego z uśmiechem.
- Nie mamy domu żeby się przeprowadzić do Londynu.
- To zamieszkacie u nas. Mamy duży dom, a ja mieszkam w nim prawie, że sama bo rodzice gdzieś jeżdżą.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Zadzwonię do nich jutro i umówię was na spotkanie.- wzruszyłam ramionami.
- Jesteś wielka.- puścił mi oczko.
- Wiadomo.
oczami: Nathana
- Za moment będziesz spał na podłodze.- spojrzała na mnie wkurzona.
- No okey. Idę spać.- położyłem się obok niej.
- Dobranoc.- obróciła się plecami do mnie i poszła spać.
- Słodkich snów.- uśmiechnąłem się mimo że tego nie widziała. Spojrzałem na telefon, a tam wiadomość od Max'a "czemu nie wracasz do nas? :c już nas nie kochasz?!". Zaśmiałem się i odpisałem mu "nie, ale nocuję u Amy". Odłożyłem telefon i poszedłem spać. Ten dzień był pełen wrażeń.
oczami: Amelii
Jak ja cieszę się, że mam trochę ubrań tutaj. Poszłam się przebrać i zeszłam do kuchni. A tam pan Sykes robiący naleśniki.
- Hej.- dałam mu buziaka w policzek.
- Witam, głodna?
- Bardzo.- z uśmiechem usiadłam przy stole.
- To smacznego.
- Dzięki.- zaczęliśmy jeść.- Rozmawiałam z rodzicami.
- I jak?- spytał.
- Dowiesz się za godzinę.- puściłam mu oczko. Po śniadaniu pojechaliśmy do szpitala, a tam była reszta zespołu.
- Za trzy dni macie spotkanie w Londynie.- powiedziałam.
- Z kim?- zdziwił się Tom.
- Moi rodzice mają wytwórnie. Chcą z wami podpisać kontrakt.
- Znów będziemy The Wanted!- ucieszył się Jay.
- Tak.
- Jesteś boska.- przytulił mnie Siva, a po nim reszta.
Wieczorem Nathan odwiózł mnie na stacje.
- Dzięki, że nam tak pomogłaś.
- Nie ma problemu.- odpowiedziałam mu.- To do zobaczenia w środę.- przytuliłam go mocno i tak staliśmy przez chwilę.
- Pa.- dał mi buziaka w policzek bardzo blisko ust. Zarumieniłam się. Wsiadałam do pociągu i pomachałam mu ostatni raz.
od autorki: podoba się?
komentujcie i klikajcie przeczytane
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział 1
oczami: Nathana
Siedziałem z rodzinką i opowiadałem jak było przez ostatni czas w Londynie. Mam złe przeczucia odnośnie Jay'a. Miał napisać kiedy dojedzie do domu, a już dawno powinien być.
- Pewnie zapomniał. Nath nie spinaj się tak.- uśmiechnęła się Jess. Chciałbym w to wierzyć, ale nie umiem.
Później oglądaliśmy telewizję i zaczął dzwonić mój telefon. Miałem nadzieję, że to Jay, jednak strasznie się pomyliłem.
- Halo, Nathan?- głos brzmiał znajomo, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to.
- Tak, z kim rozmawiam?
- To ja Amelia, Amy. Kuzynka Jay'a, pamiętasz?- zaśmiała się lekko, ale chyba coś nie było tak.
- Nie poznałem, coś się stało, że dzwonisz?- nie gadałem z nią nigdy. Tylko tyle co Jay przedstawił nam ją na video czacie.
- Jay miał wypadek. Dzwonie do każdego z was.
- Co? Ale jak to?- aż zabrakło mi słów.
- Uderzył w drzewo. Na szczęście jest cały.
- Jesteś u niego?- ledwo zapytałem.
- Jeszcze nie. Dopiero wsiadam do pociągu.
- To gdzie ty byłaś?- zdziwiłem się.
- Na imprezie w Londynie z moim już byłym chłopakiem.- mruknęła.
- Dzięki, że zadzwoniłaś. Spotkamy się w szpitalu.- pożegnała się, a ja szybko pobiegłem do swojego pokoju po kilka rzeczy.
- A ty gdzie?- zapytała mama.
- Jadę do Jay'a. Jest w szpitalu.- opowiedziałem jej co i jak i wsiadłem do auta.
oczami: Amelii
Po około dwóch godzinach byłam na stacji. Poszłam zobaczyć rozkład autobusów.
- Spoko księżniczko jedziesz ze mną.- ktoś wyszeptał mi do ucha, a ja o mało co nie dostałam zawału.
- O mój Boże! Nathan nie strasz mnie tak! Nigdy.
- Wystarczy Nathan, a ty od razu z Bogiem.
- Zgłupiałeś czy co?- uderzyłam go w ramie.
- Przepraszam. Ale wyładniałaś.- przytulił mnie.
- Dzięki, ty też wydoroślałeś, ale tylko z wyglądu.- dodałam szybko.
- Dziękuję. Chodź.- zaprowadził mnie do auta i pojechaliśmy do szpitala.
- Skąd wiedziałeś, że akurat będę na stacji?- zapytałam podczas jazdy.
- Mówiłaś, że jedziesz pociągiem i się domyśliłem.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Na drogę się patrz.- uśmiechnął się uroczo. Zawsze uważałam, że on jest najprzystojniejszy z całego zespołu.
Musieliśmy zaparkować ze dwie ulice od szpitala bo nie było nigdzie miejsca.
- Zimno ci?- zapytał Nath kiedy szliśmy.
- Trochę.
- Masz.- podał mi swoją bluzę, a kiedy ją założyłam objął mnie.
- Dzięki, ale teraz tobie będzie zimno.
- Nie przesadzaj. Przyjaciołom się pomaga.- szliśmy chwilę w ciszy. Kiedy doszliśmy do szpitala kilka osób zrobiło nam zdjęcia. Na wejściu dostałam opieprz za swój strój.
Kierowaliśmy się do sali 254. Ja jak boss w bluzie Sykesa. Tak modnie. Wchodząc do jego sali minęliśmy się z pielęgniarką.
- Młoda damo to nie jest stój do szpitala.
- Przepraszam, jak mogłam nie wpaść na to, że będę jechać z Londynu tutaj nocą i nie zabrać ubrań.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- To nie jest pokaz mody.
- Tobie by się przydał.- fuknęłam i dopiero mogłam wejść do kuzyna.
- Hej.- przywitałam się z chłopakami i podeszłam do cioci. Jay dostał od mnie lekki przypał, a ciocia w między czasie poszła do domu.
od autorki: podoba się?
skomentuj albo kliknij przeczytane
Siedziałem z rodzinką i opowiadałem jak było przez ostatni czas w Londynie. Mam złe przeczucia odnośnie Jay'a. Miał napisać kiedy dojedzie do domu, a już dawno powinien być.
- Pewnie zapomniał. Nath nie spinaj się tak.- uśmiechnęła się Jess. Chciałbym w to wierzyć, ale nie umiem.
Później oglądaliśmy telewizję i zaczął dzwonić mój telefon. Miałem nadzieję, że to Jay, jednak strasznie się pomyliłem.
- Halo, Nathan?- głos brzmiał znajomo, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to.
- Tak, z kim rozmawiam?
- To ja Amelia, Amy. Kuzynka Jay'a, pamiętasz?- zaśmiała się lekko, ale chyba coś nie było tak.
- Nie poznałem, coś się stało, że dzwonisz?- nie gadałem z nią nigdy. Tylko tyle co Jay przedstawił nam ją na video czacie.
- Jay miał wypadek. Dzwonie do każdego z was.
- Co? Ale jak to?- aż zabrakło mi słów.
- Uderzył w drzewo. Na szczęście jest cały.
- Jesteś u niego?- ledwo zapytałem.
- Jeszcze nie. Dopiero wsiadam do pociągu.
- To gdzie ty byłaś?- zdziwiłem się.
- Na imprezie w Londynie z moim już byłym chłopakiem.- mruknęła.
- Dzięki, że zadzwoniłaś. Spotkamy się w szpitalu.- pożegnała się, a ja szybko pobiegłem do swojego pokoju po kilka rzeczy.
- A ty gdzie?- zapytała mama.
- Jadę do Jay'a. Jest w szpitalu.- opowiedziałem jej co i jak i wsiadłem do auta.
oczami: Amelii
Po około dwóch godzinach byłam na stacji. Poszłam zobaczyć rozkład autobusów.
- Spoko księżniczko jedziesz ze mną.- ktoś wyszeptał mi do ucha, a ja o mało co nie dostałam zawału.
- O mój Boże! Nathan nie strasz mnie tak! Nigdy.
- Wystarczy Nathan, a ty od razu z Bogiem.
- Zgłupiałeś czy co?- uderzyłam go w ramie.
- Przepraszam. Ale wyładniałaś.- przytulił mnie.
- Dzięki, ty też wydoroślałeś, ale tylko z wyglądu.- dodałam szybko.
- Dziękuję. Chodź.- zaprowadził mnie do auta i pojechaliśmy do szpitala.
- Skąd wiedziałeś, że akurat będę na stacji?- zapytałam podczas jazdy.
- Mówiłaś, że jedziesz pociągiem i się domyśliłem.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Na drogę się patrz.- uśmiechnął się uroczo. Zawsze uważałam, że on jest najprzystojniejszy z całego zespołu.
Musieliśmy zaparkować ze dwie ulice od szpitala bo nie było nigdzie miejsca.
- Zimno ci?- zapytał Nath kiedy szliśmy.
- Trochę.
- Masz.- podał mi swoją bluzę, a kiedy ją założyłam objął mnie.
- Dzięki, ale teraz tobie będzie zimno.
- Nie przesadzaj. Przyjaciołom się pomaga.- szliśmy chwilę w ciszy. Kiedy doszliśmy do szpitala kilka osób zrobiło nam zdjęcia. Na wejściu dostałam opieprz za swój strój.
Kierowaliśmy się do sali 254. Ja jak boss w bluzie Sykesa. Tak modnie. Wchodząc do jego sali minęliśmy się z pielęgniarką.
- Młoda damo to nie jest stój do szpitala.
- Przepraszam, jak mogłam nie wpaść na to, że będę jechać z Londynu tutaj nocą i nie zabrać ubrań.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- To nie jest pokaz mody.
- Tobie by się przydał.- fuknęłam i dopiero mogłam wejść do kuzyna.
- Hej.- przywitałam się z chłopakami i podeszłam do cioci. Jay dostał od mnie lekki przypał, a ciocia w między czasie poszła do domu.
od autorki: podoba się?
skomentuj albo kliknij przeczytane
środa, 19 lutego 2014
Bohaterowie + prolog

Amelia Wesley || 21
W rodzinie mówią na nią Amy. Pochodzi z Polski, płynnie mówi po angielsku.
Jej ukochanym kuzynem jest Jay. Zna chłopaków z TW.

Tom Parker || 26
Nathan Sykes || 21
Max George || 26
Jay McGuiness || 24
Siva Kaneswaran || 26
PROLOG:
- Przecież wiesz, że nie umiemy przestać śpiewać.- oburzył się Tom.
- Wiem, ale co ja wam poradzę?- bronił się Scooter.- Szukam czegoś, ale póki nic nie mam… nie jesteście już The Wanted.
- I co mamy niby zrobić? Zabierzecie nam dom i co dalej?- wkurzył się Max.
- Musicie wrócić do rodzin. Przykro mi.- i tak po prostu wyszedł z biura.
- Nie mogę uwierzyć, że rozstajemy się. I to w taki spsób.- wydusił z siebie Siva.
- Ja też.- poparł go Nathan.
- Dziwnie mi się tak z wami żegnać.- mruknąłem cicho. Po 10 minutach każde z nas ruszyło w swoją stronę. Ale co dalej? Przecież zawsze mieliśmy być razem, a teraz? Muszę coś wymyśleć. Nie możemy się rozstać! To jest już koniec. Równie dobrze mógłbym umrzeć…
Uderzyłem rękoma w kierownicę. Straciłem panowanie nad autem i dalej nic nie pamiętam...
od autorki: komentujcie, obserwujcie i klikajcie przeczytane
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)