oczami: Nathana
Siedziałem z rodzinką i opowiadałem jak było przez ostatni czas w Londynie. Mam złe przeczucia odnośnie Jay'a. Miał napisać kiedy dojedzie do domu, a już dawno powinien być.
- Pewnie zapomniał. Nath nie spinaj się tak.- uśmiechnęła się Jess. Chciałbym w to wierzyć, ale nie umiem.
Później oglądaliśmy telewizję i zaczął dzwonić mój telefon. Miałem nadzieję, że to Jay, jednak strasznie się pomyliłem.
- Halo, Nathan?- głos brzmiał znajomo, ale nie mogę sobie przypomnieć kto to.
- Tak, z kim rozmawiam?
- To ja Amelia, Amy. Kuzynka Jay'a, pamiętasz?- zaśmiała się lekko, ale chyba coś nie było tak.
- Nie poznałem, coś się stało, że dzwonisz?- nie gadałem z nią nigdy. Tylko tyle co Jay przedstawił nam ją na video czacie.
- Jay miał wypadek. Dzwonie do każdego z was.
- Co? Ale jak to?- aż zabrakło mi słów.
- Uderzył w drzewo. Na szczęście jest cały.
- Jesteś u niego?- ledwo zapytałem.
- Jeszcze nie. Dopiero wsiadam do pociągu.
- To gdzie ty byłaś?- zdziwiłem się.
- Na imprezie w Londynie z moim już byłym chłopakiem.- mruknęła.
- Dzięki, że zadzwoniłaś. Spotkamy się w szpitalu.- pożegnała się, a ja szybko pobiegłem do swojego pokoju po kilka rzeczy.
- A ty gdzie?- zapytała mama.
- Jadę do Jay'a. Jest w szpitalu.- opowiedziałem jej co i jak i wsiadłem do auta.
oczami: Amelii
Po około dwóch godzinach byłam na stacji. Poszłam zobaczyć rozkład autobusów.
- Spoko księżniczko jedziesz ze mną.- ktoś wyszeptał mi do ucha, a ja o mało co nie dostałam zawału.
- O mój Boże! Nathan nie strasz mnie tak! Nigdy.
- Wystarczy Nathan, a ty od razu z Bogiem.
- Zgłupiałeś czy co?- uderzyłam go w ramie.
- Przepraszam. Ale wyładniałaś.- przytulił mnie.
- Dzięki, ty też wydoroślałeś, ale tylko z wyglądu.- dodałam szybko.
- Dziękuję. Chodź.- zaprowadził mnie do auta i pojechaliśmy do szpitala.
- Skąd wiedziałeś, że akurat będę na stacji?- zapytałam podczas jazdy.
- Mówiłaś, że jedziesz pociągiem i się domyśliłem.- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Na drogę się patrz.- uśmiechnął się uroczo. Zawsze uważałam, że on jest najprzystojniejszy z całego zespołu.
Musieliśmy zaparkować ze dwie ulice od szpitala bo nie było nigdzie miejsca.
- Zimno ci?- zapytał Nath kiedy szliśmy.
- Trochę.
- Masz.- podał mi swoją bluzę, a kiedy ją założyłam objął mnie.
- Dzięki, ale teraz tobie będzie zimno.
- Nie przesadzaj. Przyjaciołom się pomaga.- szliśmy chwilę w ciszy. Kiedy doszliśmy do szpitala kilka osób zrobiło nam zdjęcia. Na wejściu dostałam opieprz za swój strój.
Kierowaliśmy się do sali 254. Ja jak boss w bluzie Sykesa. Tak modnie. Wchodząc do jego sali minęliśmy się z pielęgniarką.
- Młoda damo to nie jest stój do szpitala.
- Przepraszam, jak mogłam nie wpaść na to, że będę jechać z Londynu tutaj nocą i nie zabrać ubrań.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- To nie jest pokaz mody.
- Tobie by się przydał.- fuknęłam i dopiero mogłam wejść do kuzyna.
- Hej.- przywitałam się z chłopakami i podeszłam do cioci. Jay dostał od mnie lekki przypał, a ciocia w między czasie poszła do domu.
od autorki: podoba się?
skomentuj albo kliknij przeczytane
Fajne :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńFajne pisz dalej:)
OdpowiedzUsuńZajebiste czekam na więcej !! <3 i zapowiada sie ciekawie :*
OdpowiedzUsuńzajebisty.
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :)
Suuuper ! <3 Czekam :)
OdpowiedzUsuńSuper sie zapowiada piszesz swietnie i czekam na nn :-) Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń